poniedziałek, 20 maja 2024 10:17

Tu wszystko może być tytułem

z mokrych wyklejanek wylatywały zmarszczone motyle, a za ladą sklepowe piły kawę ~J. Szuber

Ostatnie wystawy z cyklu „Kobiecy punkt widzenia/Męski rytm” organizowane przez nasz eMCeK przypomniały mi jedną ze scen filmu Roya Anderssona, gdzie posępne milczenie w jednym ze szwedzkich barów przerywa głośno postawione pytanie: „Czy to nie wspaniałe?”

Gęsto prószące płatki śniegu i chór śpiewający popularną kolędę, a po chwili długie ujęcie zesłanych na sybir jeńców wojennych. Nadal mamy w głowie to „wszystko”, stanowiące odpowiedź na pytanie, co właściwie jest „wspaniałe”. To brutalne, choć z perspektywy melancholika zabawne, wkroczenie rzeczywistości w idealny świat słowa uderza, ale do głowy dociera raczej otrzeźwienie niż ból. Granice mojego świata są stanowione przez granice mojego języka, dlatego tkwi w tej destrukcji coś niebywale twórczego. Jeśli potrzeba nam ożywczej podniety, pozwólmy temu światu spłonąć. Iskra wystarczy, by eksplodował, a ostatnio iskrzy jakby bardziej - wystarczy się dobrze rozejrzeć.

Pierwsza wakacyjna wystawa nosiła nazwę Podróże Włóczykija. Jak mi podpowiadają w internecie, muminkowy «włóczykij», czyli snusmumriken, ma swoje korzenie w słowie snusmumrik, oznaczającym starego gawędziarza lub nudziarza. Pani Magdalena Karasek (niech mi będzie wybaczone pisanie dalej wyłącznie z imienia - osobiście nie znoszę „ciągania” za nazwisko) z podsannickiej Szkarady niewyglądająca bynajmniej na wiekową - ani tym bardziej zrzędzącą - wkradła się do galerii im. Pawła Tencera impresjami i zapachem suszonej trawy. Niewiele powstało relacji z tej wystawy, a szkoda, bo wielość toni, barw i cieni w tych zdjęciach była przytłaczająca. Każdy z tych widoków doskonale znam, choć na pewno nigdy w miejscach, w których były robione zdjęcia, nie byłem. I nie chciałbym być - wystarczy mi wyobrażenie oglądane wraz z Magdą poprzez fotografie. Jest coś w słowach Hansa Beltinga, historyka sztuki, mówiących, że fotografia to dramaturgia spojrzeń widza i fotografa. Weźmy krajobraz oszronionej, zamglonej łąki o poranku – widzę ją w tej chwili, ale zarazem patrzę na to, co widziała Magda w przeszłości, stojąc za obiektywem. Widok jest nam bliski; być może odczuwam ten sam chłód, tę samą zadumę i tęsknotę, którą odczuwała ona, ale, choćbym bardzo chciał, nie mam dostępu do tamtej, zamkniętej (zaklętej? uwięzionej?) w fotografii rzeczywistości. Dramaturgię u antycznych autorów wieńczy doświadczenie katharsis, budowane na przeciwieństwach pobudek i ideałów głównych bohaterów; w tym przypadku ja jako spektator i Magda jako autorka zdjęć poprzez fotografie prowadzimy ożywiony dialog. To, czy skończy się on spektakularnym morderstwem (bohatera, jak u Szekspira, czy też autora, jak u Barthesa), rozstrzygnie sąd boży.

Jestem bezradny. I dobrze, bo pierwszą reakcją w kontakcie ze sztuką powinna być bezradność. Cieszę się, że żadne ze zdjęć nie było opatrzone tytułem narzucającym na starcie pewien zakres interpretacji i każde mogło mówić samo za siebie. „Mówić”, choć właściwszym słowem byłoby „zwierzać”, bo pomimo krajobrazowości większości prac bije z nich intymność. Milczące, otwarte przestrzenie onieśmielają; nie ma w nich miejsca na krzyk. Gdyby światło było muzyką, to na tych zdjęciach słyszelibyśmy przerwę w ciszy.

-----

Drugą fotografką goszczącą w murach MCKu w ramach cyklu kobiecego jest p. Julita Domżał (tu również proszę o wybaczenie - wszelkie skargi proszę słać do redaktora portalu, który na pewno mi je przekaże). Zmiana perspektywy: gwałtowne zaburzenie czasoprzestrzeni; z tafli wody odbijającej gostyniński krajobraz wyłaniają się kobiece rzeźby. Figury wykute w granicie czasu. Twarze uśmiechnięte, twarze zamyślone. Twarze. Kocham te meduzowe oczy - drugi kwadrans tonę w ich syrenim cieple pomiędzy przybyłymi gośćmi. Wśród zwiedzających modelki; części z nich niepodobna rozpoznać na zdjęciach. Głośno i tłoczno, ale przede wszystkim uroczyście, co trochę kontrastowało z erotyzmem niektórych fotografii.

Wróciłem jutro, to jest nazajutrz. Już nie trawą, bo zapachniało rozgrzanym, ostatnim słońcem tegorocznego lipca. Zabawna sytuacja bez podtekstów: ja, oglądający kobiece twarze mężczyzna, oraz dziesiątki wpatrzonych we mnie par oczu. Tętno przyspieszyło, a zatem spełniła się obietnica organizatorów wystawy, że oprócz kobiecego punktu widzenia wybrzmi tu męski rytm. Powiódł mnie on szybkim nurtem w rzecz jeszcze zabawniejszą: w filozofię. „Stające naprzeciw siebie podmioty - pisze w jednym z artykułów dotyczących myśli Józefa Tischnera Inga Mizdrak - wyłaniają się z różnych kontekstów, inaczej myślą i przeżywają świat, a ich wolność, na przecięciu której się spotykają, zawierają w sobie potencjalność zarówno jedności, jak i rozłamu, wzniosłości albo prymitywności, koherencji albo rozdzielności”. Źle czynię, traktując przedstawienie ze zdjęcia jako podmiot i tym samym mieszając etykę z estetyką, ale nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo pasuje zawarta tu myśl do słów Julity z katalogu wystawowego: „Każda z moich modelek jest inna, wyjątkowa, nieidealna i dlatego piękna”. Nie znam żadnej z kobiet pozujących do zdjęć, nie znam piany kontekstów, z których się wyłoniły jak Afrodyta, co nie odbiera mi prawa, a wręcz zmusza mnie, poprzez zakotwiczenie tych zdjęć w perspektywie przyjętej przez autorkę, do wyobrażania sobie tego, kim są. Co dostrzegam w ich spojrzeniach? Co mnie intryguje? Co mnie z nimi łączy? I nie muszę wiedzieć, że część ujęć powstała w murach tego budynku – wiedza tego rodzaju nie ma tutaj żadnego znaczenia. Na każdej fotografii widzę człowieka o cechach, które już moja własna wyobraźnia im dopisze. W spojrzeniu drugiego rozpoznaję siebie, ale wciąż na zdjęciach to „nie ja”.

I dobrze. Daleko mi do Narcyza, bo widzę nic, gdy patrzę w lustro. Między innymi dlatego, gdy stoję przed zdjęciem wpatrzonej we mnie twarzy, trudno mi opędzić się od pytania: co widziała, wpatrzona w obiektyw aparatu? Siebie na powstającym właśnie zdjęciu? Julitę dającą odpowiednie wskazówki dotyczące postawy, gestu, wyrazu? Siebie wczoraj, myślącą o nadchodzącej sesji, a może siebie pojutrze, gdy już otrzyma wywołane zdjęcia? A może siebie na moment przed dźwiękiem migawki, w tym nieuchwytnym momencie między „teraz” a „potem”? Tyle pytań, ale przecież pytania to domena przesłuchań, pozostaje mi zatem jedynie patrzeć.

---------------

Pisanie o zdjęciach w pewnych aspektach bardzo przypomina pisanie o malarstwie. Fotograf, podobnie jak malarz, traktuje wyobraźnię jak stempel moczony w tuszu własnej rzeczywistości. Czyni podobnie (jak sama nazwa wskazuje, „rysuje światłem”), różni się medium, ale efekt jest ten sam: duplikacja i siłą rzeczy redukcja świata. Świat tutaj nie jest zbiorem obrazów, które można mu zabrać, ale oczekującym na poznanie konglomeratem wrażliwości, historii i spojrzeń. Warto więc poznawać każdy z nich, by uświadomić sobie, że uniwersum (czyt: jednoświat) to fikcja. A jeśli przy okazji runie nasz - czy to nie wspaniale?

Marcin Gęsiarz

 

f1

 

297293344 728947434835369 1040396919711248711 n


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 18°CMiasto: Gostynin

Ciśnienie: 1013 hPa
Wiatr: 7 km/h

Ogłoszenia
Piękne działki w zamkniętym kompleksie Piękne działki w zamkniętym kompleksie Tel: 515 955 229 lub 665 424 109 lub 605 615 205. Posiadamy do sprzedaży bardzo atrakcyjne działki w malowniczej, zalesionej miejscowości. Działki z możliwością zabudowy całorocznej oraz letniskowej, znajdujące się na terenie zamkniętego kompleksu. Teren działek porośnięty drzewkami sosnowymi ( samosiejkami). Atrakcyjne usytuowanie, przy lesie oraz w sąsiedztwie nowo wybudowanych domów jednorodzinnych i letniskowych, sprawia, że niniejsza oferta, skierowana jest dla osób poszukujących ciszy, zachwycających się naturą, z możliwością szybkiego dojazdu, do pracy, szkoły itp. Dojazd drogą asfaltową. Media ( światłowód, prąd i wodociąg w granicy kompleksu). Okolica cicha i spokojna, wokół duże kompleksy leśne, z wieloma szlakami pieszymi i rowerowymi. Do najbliższego jeziora (jezioro Lucieńskie ok 2 km). Do najczystszego i najpiękniejszego w okolicy jeziora Białe odległość ok. 4 km. Odległość od Gostynina ok. 9 km, od Płocka ok 25 km, od Warszawy ok. 100 km. Zapraszamy na prezentację i do zakupu. Cena: 55 zł/m2 do negocjacji. Posiadamy działki o różnych powierzchniach od 950m/2 do 1439m/2. Zapraszamy na prezentację i do zakupu. Prezentacja w naszym biurze jest bezpłatna i niezobowiązująca! Kupujący płaci prowizję tylko i wyłącznie w przypadku zakupu danej nieruchomości. Obsada Biura Solid-Nieruchomości ul. Wojska Polskiego 27/67 09-500 Gostynin (budynek Poczty Polskiej) Niniejsza oferta została przygotowywana na postawie informacji uzyskanej od właściciela oraz oględzin i zdjęć nieruchomości wykonanych przez BON Solid. Jednak wszelkie informacje w niej zawarte mogą ulegać aktualizacji. W związku z czym dane zawarte w ogłoszeniu mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama